Odchudzanie z internetem – wodewilowe qui-pro-quo

W sieci znajduje się kilkaset stron na temat odchudzania (są to zarówno porady dietetyków, psychologów, różnego rodzaju blogi, kalkulatory, internetowa sprzedaż suplementów pod płaszczykiem dobrych porad dla pasibrzuszków itp.). Oto zbliża się sylwester i postanowienia noworoczne, przypominające skok kota na okienną szybę, efektowny początek, ale żałosny zjazd. Następnie przyświeca nam wizja zrzucenia maskujących, zimowych ubrań, jest zatem czas ożywienia na siłowniach, basenach, saunach, spa, no i oczywiście na forach internetowych.

Kto, ile, w jakim czasie i dlaczego chce schudnąć? Jak odchudzają się mężczyźni? W jak pocieszny sposób chcą zgubić kiełbaski w talii, boki można zrywać? W internecie od 8 kwietnia 2011 do 9 kwietnia 2012 pojawiła się deklaracja „chcę schudnąć” – 20 tyś razy. Roztopy wiosenne i gwałtowne przyśpieszenie do 600 razy.

 

„Hejka wszystkim! Jutro pierwszy dzień wiosny i w dodatku poniedziałek i dobry dzień na rozpoczęcie czegoś” – optymistycznie zaczyna wątek wiosennego odchudzania jedna z internautek. Według przekazów internetowych: odchudzamy się: dla zdrowia, dla siebie, dla partnera, dla dzieci albo po to, by znowu zmieścić się w ulubione ubrania. Większość liczy na błyskawiczne i spektakularne efekty. Inni pracują nad sobą powoli i metodycznie, ci zazwyczaj mają już w pamięci „oscylator yo-yo”. Internauci – specjaliści od dobrych początków nie tylko dzielą się swoją tajemną wiedzą o odchudzaniu, ale pilnie śledzą zmagania w tym zakresie celebrytów, z satysfakcją konstatując „bo ja na jego miejscu, to…” Atension, atension! Kochana publiczności oto polski fenomen medialny tego roku „Grycanek”. Marta Grycan wraz z córkami stała się bohaterką 2,2 tys. publikacji w ciągu kilku miesięcy. Duża ich część to posty na forach czy komentarze skoncentrowane wyłącznie na sprawach wagi i wyglądu. Opinie internautów są różne od uwielbienia do… No właśnie: dla niektórych są nieatrakcyjne, dla innych wręcz przeciwnie. „Dla mnie ciekawe jest to, że wydaje się, że nie czują presji na odchudzanie. Jak to jest, że my wszystkie tu się dołujemy i wysilamy, aby chudnąć, a one sobie żyją jak pączki w maśle i nawet pozytywnie o nich na plotkach i innych pudelkach piszą!”

„Pani Marto, niech pani nie tuczy córek, robi pani im wielką krzywdę. Sama pani świetnie wygląda i dobrze się czuje, ale córki mają dużą nadwagę, wręcz są otyłe. Mogą mieć podwyższony cholesterol, cukrzycę, nadciśnienie tętnicze i wiele innych schorzeń wynikających z puszystości. Można kochać jedzenie, ale trzeba zachować w nim umiar.” – pisze jedna życzliwa przyznająca się do BMI powyżej 35 kg/m2. Inna bardzo życzliwa, chuda jak patyk „nie lubię wrednych komentarzy, ale też nienawidzę, jak takie babki mówią o promowaniu kobiecych kształtów, gdyż są zwyczajnie za grube. Ja dziękuję za takie kobiece kształty”. Nie można oprzeć się wrażeniu, że Grycanki są otarciem łez dla osób ze zbyt słabą wolą, aby wygrać walkę z kilogramami. No bo, skoro nawet celebrytki dają zielone światło dodatkowym kilogramom, to ja przecież nie jestem od innej macochy.

Modele androgyniczne, małe dzieci w odważnych sesjach i modelki „plus size” – to jedne z najbardziej komentowanych zjawisk w minionym roku. Włoski „Vogue” poświęcił modelkom „plus size” czerwcowy numer. O modelkach stanowiących zaprzeczenie dotychczas obowiązujących w świecie mody kanonów piękna w kontekście „Vogue’a” napisano w ciągu roku ponad pół tysiąca razy. Na łamach pisma poświęconego wyłącznie takim niestereotypowym modelkom – „Plus Model Magazin” opublikowano ponad 60 materiałów. Podobny wynik osiągnęły publikacje na temat polskiej agencji dla modelek plus size – Nobody’s Perfect. Czy plus size jest dla polskich ulic nowym kanonem piękna? Wątpliwe. Nawet najbardziej pochlebne komentarze internautów dotyczą modelek, ale nie przekładają się na stosunek do własnej wagi: „Podziwiam takie kobiety na zdjęciach i na ulicy, ale od siebie wymagam innej sylwetki. Te kobiety mają świetne proporcje. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby ważyć kilka kg więcej, ale u mnie niestety tłuszcz nie rozkłada się tak równomiernie i proporcjonalnie, wszystko idzie w uda a nie w cycki. Więc pozostaje mi trzymać wagę, bo nie mam szans wyglądać tak jak one”.

Dyskutowane jest też to, jakie wzorce powinny płynąć ze świata mody: "modelki powinny promować zdrowy wygląd" oraz czy w ogóle sens ma dorabianie teorii do wyglądu modelek: „Ja nie wierzę w to, że modelki mają wyglądać tak, jak kobiety chcą wyglądać. Mają wyglądać tak, żeby dobrze na nich wisiały ubrania. I tyle”.

Fora dla osób odchudzających się zdominowane są przez kobiety, jednak mężczyźni walczący z wagą też nie są rzadkością, choć wygląda to u nich nieco inaczej niż u pań. Panowie podchodzą do odchudzania z reguły nieco inaczej: większy nacisk kładą na wysiłek fizyczny niż ograniczanie kalorii, częściej też starają się ukształtować sylwetkę niż po prostu zrzucić zbędne kilogramy. Największym zainteresowaniem cieszył się spadek wagi Łukasza Nowickiego. O tym, że utracił 20 kg w cztery miesiące napisano prawie 70 razy w ciągu roku. Kilkadziesiąt publikacji internetowych relacjonowało walkę z nadwagą dziennikarza sportowego Pawła Zarzecznego – to odchudzanie stało się tematem filmu.

Wiele osób straciło nadzieję na osiągnięcie pożądanej wagi i szczupłego wyglądu. Diety cud, masa różnych specyfików, forsowne ćwiczenia fizyczne i wiele innych sposobów nie przyniosło oczekiwanych efektów, a doprowadziło do bólu kręgosłupa i niestrawności. W dobie internetu osoby te zaczęły szukać pomocy i wsparcia właśnie w sieci, gdzie w mniejszym stopniu mogły znaleźć wsparcie, bardziej targowisko próżności i okazje dla wydrwigroszy. O tempora, o mores! Dzieje się, oj dzieje, bal na Titanicu.