ul. Zgierska 2/8, 91-002 Łódź


dr n. med. Zygmunt Trojanowski

specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii


dietetyk - Urszula Sobiecka-Trojanowska
porady dietetyka w zakresie chorób cywilizacyjnych

Zapisy nr tel.: 602-395-601

PRYWATNY GABINET LEKARSKI

ul. Zgierska 2/8, 91-002 Łódź


dr n. med. Zygmunt Trojanowski
specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii

dietetyk - Urszula Sobiecka-Trojanowska
porady w zakresie chorób cywilizacyjnych

PRYWATNY GABINET LEKARSKI

archiwum

Hanuman i Cień

Dawno, dawno temu w odległej krainie mieszkała pewna mała, figlarna i szczęśliwa małpka o mieniu Hanuman. Hanuman mieszkał w wielkim, wspaniałym ogrodzie pełnym pięknych roślin, majestatycznych ośnieżonych gór, krystalicznie czystych rzek i jezior oraz bardzo wielu innych cudowności.

Kraina kwitła, a życie w niej było jak niekończący się piękny sen.

Aż pewnego dnia pojawił się . . . Cień. Szybko prześlizgiwał się po ogrodzie zmieniając wszystko wokół siebie. Ziemia stawała się czarna i wypalona, niebo pochmurne i pełne piorunów, a rośliny porażone obecnością Cienia więdnąc krzyczały ze złością, aby odszedł i zostawił ich piękny świat w spokoju. Hanuman widząc to wszystko pozostawał niewzruszony i tylko się śmiał. „Co mnie obchodzą te głupie rośliny, ale fajnie się kurczą, jak to dobrze nie być taką rośliną” mówił sobie. Miał przecież tyle wolnej przestrzeni, że zawsze mógł uciec od Cienia i nie zwracać uwagi na jego niszczące dla innych działanie. Usłyszała to Rzeka, której jakimś cudem udało się uniknąć tych strasznych zmian.

„Czemu się z nich śmiejesz, czemu jeszcze dodajesz im cierpień’’. Hanuman zaczął się śmiać i radośnie wrzucił kamień w nurt Rzeki. Innego dnia, kiedy znów przyszedł popatrzeć na Cień i jego niszczące działanie, powtórzyła swoje pytanie. Hanuman znów się roześmiał lecz tym razem się odezwał: „Czy złościsz się kiedy wrzucam kamienie w twoje wody’’ - zapytał. „Oczywiście że nie’’ - odpowiedziała Rzeka. „A co się stanie, jeżeli wrzuciłbym największy kamień jaki można znaleźć wzdłuż twojego biegu?’’. „Och jakaś ty głupia małpko’’ - zaśmiała się Rzeka – „Nie ma znaczenia jak duży wrzucisz do mnie kamień, zawsze znajdę sposób żeby go opłynąć tak by nie zablokował mojego przeznaczenia, z czasem poznam ten kamień, zaprzyjaźnię się z nim i stanie się on częścią mnie i w ten sposób zachowam siłę jaką posiadam’’.

„Właśnie to mnie śmieszy’’ - powiedział Hanuman i wrzucił koleiny kamień do Rzeki. „Dlaczego mnie to niepokoi i drażni” – zaświtało mu w głowie.

Kilka dni później Hanuman poczuł się dotknięty cierpieniem roślin i postanowił porozmawiać z Cieniem. Znalazł go na rozległych wyżynach poprzedzających pobliskie góry. „Witaj przyjacielu’’ - powiedział Cień. „Nie przypominam sobie żebyśmy byli przyjaciółmi’’ - oburzył się Hanuman. „No, no nieładnie traktujesz nieznajomych małpko. Jak ci na imię?’’.

Pytanie padło tak szybko i tak mocno zaszumiało w głowie Hanumana, że nie zdążył się zastanowić i wypalił „nazywam się Hanuman” ! „Ach, tak ? zatem witam cię Hanumanie” - powiedział spokojnie Cień. „Jeszcze się zobaczymy’’ - zdołała jedynie wykrztusić z siebie małpka i odbiegła przestraszona w kierunku lasu.

Kiedy Hanuman znalazł się w swym ulubionym, bezpiecznym zakątku, zdał sobie sprawę, że wyjawił Cieniowi swoje imię. Cień miał go teraz w swej mocy. Oszukał Hanumana zmuszając go do wyjawienia swojego imienia, a Hanuman nie cierpiał być oszukiwanym. Był przecież nie tylko małą psotną małpką, był przede wszystkim wielkim wojownikiem zaprawionym w niezliczonych bitwach . Wybiegł więc w góry za ogrodem, aby przygotować się do walki z Cieniem.

Wspinał i wspinał, skakał po drzewach we wszystkie strony cały czas myśląc o czekającym go wyzwaniu. W końcu zdając sobie sprawę z jego trudności, położył się na polanie i usnął niepewny tego co powinien zrobić. Spał dłużej niż sądził, a kiedy budziły go promienie wschodzącego słońca miał już swój plan.

„Żeby pokonać Cień muszę zrozumieć kim jest i poznać jego imię” - myślał. Nałożył swój wojenny hełm i ruszył w dół na wyżyny aby szpiegować swojego przeciwnika.

Znalazł się w pobliżu Cienia w tym samym miejscu co poprzednio. Przysiadł za dużym kamieniem i zaczął obserwować.

Zauważył, że im dłużej przebywa w pobliżu tajemniczej zjawy, tym bardziej staje się zmęczony, ogarnia go poczucie osłabienia i letargu, jest także coraz mocniej głodny, a najbardziej chce mu się jeść te bardzo słodkie owoce, których rosło pełno w jego ogrodzie.

Pod koniec piątego dnia Hanuman czuł się już naprawdę okropnie. Wiedział że gdyby teraz zaatakował Cień, przegrałby na pewno. Odwrócił się więc i uciekł z powrotem w kierunku gór. Kiedy biegł po drodze nazbierał naprawdę dużo jedzenia i leczniczych ziół, o których uczyła go jeszcze babcia. Wiedział już, że aby wygrać z Cieniem musi być bardzo wytrzymały i nie może być głodny. Codziennie więc chodził na długie spacery po górach, skakał dużo po drzewach i jadł specjalne rośliny. Zaraz po powrocie z przeszpiegów nie był oczywiście w stanie robić tego wszystkiego - głód i zmęczenie emanujące od Cienia bardzo go osłabiły - ale po pewnym czasie znów był sprawny i gotowy do decydującej rozprawy – która, czego jeszcze nie wiedział, miała trwać kilka dni i że wcale nie miała być decydująca.

W pierwszy dzień bitwy Hanuman postanowił że woli aby to Cień przyszedł do niego więc rozłożył wokół siebie dużo słodkich owoców aby go zwabić. Kiedy wróg się pojawił i podleciał do Hanumana w jego głowie zaszumiało, natychmiast ogarnęła go fala głodu i zmęczenia. Plan który wcześniej wydawał się taki prosty i przejrzysty teraz znalazł się jakby za mgłą i małpka mimo usilnych starań nie mogła sobie przypomnieć o co w nim właściwie chodziło. „Witaj Hanumanie’’ - zagadał nagle Cień. „Gdzie ty się podziewałeś ?’’ - dodał po chwili. Przerażony Hanuman odwrócił się na pięcie i zaczął uciekać, aby przynajmniej móc sobie przypomnieć co miał w ogóle zrobić. Kiedy zdołał się nieco oddalić od swojego przeciwnika, w jednym krótkim olśnieniu wrócił mu do głowy cały bitewny plan. Przyspieszył więc kroku i zaczął uciekać coraz wyżej i wyżej w góry. „Czemu odchodzisz? Zostań! ’’ - powiedział Cień i ruszył w pościg. Krzyczał kilka razy na Hanumana ale nie był on łatwym celem jak rośliny i Cień nie był w stanie go złapać. Cień poczuł się nieswojo i skupił cały swój gniew na małpie. Walka, a właściwie pogoń trwała przez kilka dni i Cień w końcu zrozumiał, że Hanuman przestał się już go bać i że jest naprawdę bliski odkrycia jego imienia. W końcu zrezygnowany odleciał w inną stronę.

Kilka dni później zauważył Hanumana jedzącego swoje lecznicze zioła. Jednak kiedy tylko spróbował się zbliżyć małpka zaczęła uciekać radośnie podskakując. Zdesperowany Cień krzyknął z goryczą w głosie.

„Jak to się dzieje ze ja, wielki Cień Cukrzycy nie mogę pokonać takiej małej małpki jak ty?!!”. Hanuman natychmiast odwrócił i triumfalnym wzrokiem spojrzał prosto w Cień. „Zatem witaj Cukrzyco’’ - powiedział pewny siebie jak nigdy.

„Ale mam szczęście” - pomyślał Hanuman. Od kilku dni znał już wszystkie silne ale i słabe punkty swojego wroga, ale musiał ją słyszeć bezpośrednio od niego i na głos - tylko tak mógł przejąć nad nim kontrolę.

„Cukrzyco wracaj do krainy cieni skąd przyszłaś’’ - powiedział władczym tonem. ’’Ale ja nie mogę’’ – odpowiedziała mniej pewna siebie Cukrzyca – „Stałam się już częścią Ciebie i twojego świata, nie mogę już was opuścić’’. „W takim razie...’’ - zaczęła małpka po krótkim zastanowieniu - „ ...sprawię, a ty mi w tym pomożesz, aby wszystkie rośliny i wszystkie zwierzęta w moim ogrodzie przestały się ciebie bać tak jak ja’’.

Od tego dnia Cukrzyca i Hanuman żyli razem w ogrodzie. Od tego dnia również małpka opowiadała wszystkim swoją historię aby wszyscy poznali prawdziwe imię Cienia i nauczyli się żyć z nim w harmonii. Tak też się stało i w całym ogrodzie znów zapanował spokój, a Cień na zawsze stracił swoją niszczącą moc. Koniec, a może to początek tej właściwej historii?

translacja dr Zygmunt Trojanowski