Nonsensy w refundacji leków w diabetologii – nie bójmy się tego słowa
W odniesieniu do nowoczesnych leków przeciwcukrzycowych tzw. flozyn czy inkretyn GLP-1 od stycznia 2020 r. NFZ ustalił bardzo duże ograniczenia refundacyjne w taki sposób, że pomija największą grupę chorych, która mogłaby mieć największą korzyść z zapisywania tych leków. Powszechna opinia lekarzy specjalistów i chorych jest taka, że chory musi być znacznie ciężej chory, aby doczekać refundacji jaka powinna być przyznana choremu kilka lat wcześniej, aby miało to sens kliniczny i największą korzyść zdrowotną dla chorego. Pacjent aby uzyskać refundację ma już powikłania makro czy mikronaczyniowe, a jednocześnie nie może być leczony insuliną, a stopień niewyrównania w chorobie tak wysoki i czas leczenia innymi starszymi lekami doustnymi tak długi, że korzyść odległa dla chorego jest wątpliwa, jeżeli nie niemożliwa. Dla przykładu reglament dla inkretyn wstrzykiwanych podskórnie jest tak ustawiony, że chory musi mieć twarde wskaźniki co do stopnia niewyrównania w chorobie jak i otyłości (BMI>35kg/m2) i ma być przez 6 miesięcy leczony nieskutecznie starszymi lekami doustnymi bez insuliny, a jednocześnie alternatywnie ma udokumentowaną chorobę wieńcową albo komplikacje mikronaczyniowe i zmiany w sercu spowodowane złym leczeniem przeciwnadciśnieniowym i niewydolnością serca, albo bardzo wysokie ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych, czyli: kuriozalny palacz tytoniu, wiekowy – tu arbitralnie przyjęto granice już zaawansowanego wieku dla kobiet i mężczyzn, choroba nadciśnieniowa, dyslipidemia i ta wspomniana otyłość olbrzymia. Zatem co?, powstaje na naszych oczach getto ludzi, których stać na nowoczesne leczenie i większość tych, którzy nie są w stanie płacić za nowoczesne leki 100% odpłatności. Tak postawione intencje NFZ co do refundacji są chybione, spóźnione i niecelowe chyba, że istnieje jeszcze jakaś inna nieznana medycyna, o której nic nie wiem.