XXVIII Ogólnopolski Bieg Hetmański Tomaszów Lubelski 2014

Na trasach Siwej Doliny w Tomaszowie Lubelskim odbył się kolejny Ogólnopolski Narciarski Bieg Hetmański. W imprezie uczestniczyli także reprezentanci Ukrainy. Pojawiła się spora grupa amatorów z Gołdapi, którzy niebawem będą gospodarzami Biegu Jaćwingów. Dzielnie walczyli z góralami i zajmowali wysokie miejsca. Mężczyźni rywalizowali na 25 km, panie na 10 km. Jeżeli aura będzie taka jak obecnie, to następne zawody w narciarstwie biegowym nie odbędą się z braku śniegu. Serafin komandor słynnego na cały świat Biegu Piastów, w którym tradycyjnie do wielu lat bierzemy udział, poprosił albo o prolongatę wpisowego na rok następny, albo ślizganie w bardzo ograniczonym zakresie.

Oczywiście wybraliśmy - ze złamanym sercem wszakże - tę pierwszą propozycję. Ślizganie po niewielkiej pętli na dystansie skróconym o połowę, bez tych karkołomnych podbiegnięć, szaleńczych zjazdów, ostrych zakrętów to nie to samo, co w ubiegłych latach. Tylko w tych warunkach mam szansę na jakiś satysfakcjonujący wynik. Warunki nie były łatwe. Temperatura plus 8°C sprawiła, że trasy stały się trudne, ważna rolę odgrywało smarowanie. Ja nie smarowałem w ogóle, wychodząc z założenia, że z piękną napaloną młodzieżą nie mogę się ścigać. Trasy nie znamy, nigdy tu nie byliśmy. Pokonałem próbnie kilka kółeczek na stadionie, to tyle, zdążyłem zdjąć kurtkę i już hajda na start w cienkiej koszulce, co było zbawienne. Ciągłe podbiegi i ostre zjazdy z zakrętami były wyczerpujące. Brak smarowania zemścił się kilkoma upadkami. Deski niosły mimo hamowania tak szybko, że nie wyrabiałem i kończyłem upadkiem na bandzie. Z kolei na stromych podbiegach musiałem rezygnować z wahadła (bieg był w stylu dowolnym) i ślizgać klasykiem, a ponieważ deski buksowały, to posuwałem się do przodu wyłącznie na kijach, napięty jak cięciwa łuku. Dużo czasu na tym straciłem, przez głupie nieprzygotowanie desek. Drugi mankament: to zabrakło picia, dosłownie lało się ze mnie w tej temperaturze, tak, że kiedy po trzecim 5-cio kilometrowym kółeczku zjechałem do wodopoju, to już się nie załapałem, to mnie zdołowało. Podczas ostatniego okrążenia tak się zawęziłem w rozeznaniu otoczenia (ze zmęczenia), że wjechałem w sędziego. Byłem przekonany, że na tym zakręcie skręcam w lewo po zjeździe z dużą prędkością, wychylony w lewo kantuję prawą deską. Pochylony nie zauważyłem sędziego wyraźnie pokazującego skręt na prawo, wjechałem w niego, pomimo że rozpaczliwie uciekał w lewo, tam gdzie ja. Dobrze, że chłopisko wielkie i pękate. Poderwał się szybko, uniósł mnie jak piórko, klapa „w siedzenie” i popchnął na trasę. Nie pisnął słowa, byłbym zdyskwalifikowany. Zauważcie, że na 65 zawodników na dystansie 25 km stylem dowolnym byłem 39, dało to dość wysoką średnią prędkość 16km/godz. i wyrobiłem się w czasie 1:37:39. W grupie wiekowej wypadłem tak: SENIORZY mężczyźni - grupa V Roczniki: 1954/1945

 

Miejsce

Nr startowy

Nazwisko i imię

Rocznik

Kat. Wiekowa

Miejscowość / szkoła / klub

Wynik

1

104

Trojanowski Zygmunt

1949

1949

Rosanów

1:37:39,0

2

114

Koszel Henryk

1951

1951

Tomaszów Lubelski

1:38:20,0

3

112

Grandys Janusz

1950

1950

Kraków

1:39:38,0

4

90

Pupiec Jan

1954

1954

Tomaszów Lubelski

1:53:12,0

5

74

Kopyt Jan

1946

1946

Konstancin Jeziorna

1:56:42,0

6

154

Cieplak Andrzej

1954

1954

Tomaszów Lubelski

2:06:03,0

Żona w wyścigu kobiet na dystansie 10km była 18-ta z czasem 1:29:19 też najstarsza wśród startującej niby to płci słabszej. Widać jak na dłoni, że konwersja ewolucyjna spycha nas do ponownego matriarchatu. W sumie zabawa przednia, przyzwoita pogoda, estetycznie Siwa Dolina w Tomaszowie Lubelskim to bajka, ludzie otwarci, jak to na wschodzie. Tylko żal, że piesków nie było z nami, Bemol w skandynawce zimowej z pewnością pomógłby wypaść lepiej. Organizatorzy niestety nie przewidzieli takich zapasów, to już finezja w obcowaniu z pieskami. Pewnie bylibyśmy pierwsi w tej kategorii, bo obawiam się, że poza nami w tej konkurencji nie byłoby chętnych.

W pierwszym rzędzie to zawody poza Polską, w których nie braliśmy udziału, w drugim nasze treningi w psim skijoringu na pięknych trasach pod Żukowym w Ustianowej Górnej podczas 37 Biegu Lotników 2.02. 2014.Tej zimy zaliczyliśmy tylko 2 biegi na 21 km w klasyku i 25km free styl.I szlus, klapa - jak powiadał Melchior Wańkowicz - spływ po Wielkiej Ghanga nie odbędzie się z braku połączeń wodnych. Niebawem latanie na skoczni i ślizganie stanie się sportem narodowym. Szkoda, że tak późno, znowu wraże siły zmieniają nam klimat, konieczna będzie interwencja CBA i jakaś podkomisyjka parlamentarna dla zbadania przyczyn i skutków braku śniegu.