ul. Zgierska 2/8, 91-002 Łódź


dr n. med. Zygmunt Trojanowski

specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii


dietetyk - Urszula Sobiecka-Trojanowska
porady dietetyka w zakresie chorób cywilizacyjnych

Zapisy nr tel.: 602-395-601

PRYWATNY GABINET LEKARSKI

ul. Zgierska 2/8, 91-002 Łódź


dr n. med. Zygmunt Trojanowski
specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii

dietetyk - Urszula Sobiecka-Trojanowska
porady w zakresie chorób cywilizacyjnych

PRYWATNY GABINET LEKARSKI

archiwum

12 tabletek ibuprofenu

Stephanie Ehret, amerykańska ultramaratonka, wygrała 24-godzinny bieg z rekordowym czasem. Ale zanim zdążyła się nacieszyć wygraną, poczuła się źle. Zaczęła wymiotować, dostała gorączki, w końcu trzeba było wezwać pogotowie, które zabrało ją do szpitala. 12 tabletek ibuprofenu, które Stephanie zażyła przed i w trakcie biegu, okazało się niemal zabójcze dla jej nerek. Ivan Klasnić, 29-letni zawodowy piłkarz, napastnik Werderu Brema, który z powodu niewydolności nerek jest już po dwóch transplantacjach, krytykuje opiekujących się nim lekarzy za to, że przy ograniczonej sprawności nerek latami podawali mu przed grą szkodliwe dla tego organu niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLP).

Nerki są narażone na stres już przez same wstrząsy podczas biegu i rosnącą przy przedłużającym się obciążeniu utratę elektrolitów. W efekcie mogą wystąpić mikrokrwawienia, które skutkują brązowoczerwonym kolorem moczu. Lekarze stwierdzili dodatkowo rabdomiolizę, w której komórki przeciążonych mięśni „tracą szczelność”, białko mięśni (mioglobina) dostaje się do krwi i w końcu uszkadza kłębuszki nerkowe, prowadząc do ostrej niewydolności nerek. Tak może się dziać również przy nadużywaniu statyn powszechnie stosowanych środków przeciwcholesterolowych. To temat na inne doniesienie. Chroni nas przed tym prostoglandyna – hormon, który zwiększa przepływ w nerkach i przyczynia się do lepszego usuwania substancji szkodliwych. Ale wydzielanie tego właśnie hormonu hamują niesteroidowe leki przeciwzapalne, takie jak ibuprofen, paracetamol etc. Nadużywanie leków od dawna jest też czymś normalnym w sporcie amatorskim – w maratonie, co trzeci zawodnik zażywa przed startem tabletkę przeciwbólową.  Biegacze łykają pigułki przed biegiem, bo sądzą, że w ten sposób podniosą swój próg bólu podczas biegu i złagodzą dolegliwości po obciążeniu. Potencjalne pozytywne efekty zażycia tych leków przed lub w czasie biegu są niewielkie w porównaniu z negatywnymi. Oprócz uszkodzeń nerek, środki takie jak kwas acetylosalicylowy, diklofenak i ibuprofen uderzają przede wszystkim w żołądek i jelita. Podczas wysiłku sportowego są one słabo zaopatrzone w krew, bo jest ona tłoczona głównie do mięśni. Kiedy dodamy jeszcze środek przeciwbólowy, który hamuje wydzielanie enzymu cyklooksygenazy i tym samym wytwarzanie hormonów chroniących błonę śluzową, następstwem mogą być nudności, wymioty, biegunka, krwawienia albo skurcze. Środki przeciwbólowe podnoszą ciśnienie krwi, które i tak rośnie podczas wysiłku. Dlatego u pacjentów z nadciśnieniem może tak skoczyć, że dojdzie do zawału serca albo udaru mózgu. Jeżeli biegacze przyjmują środki przeciwbólowe podczas biegu wielogodzinnego, wzrasta też ryzyko wystąpienia hiponatremii, czyli niedoboru sodu, co może z kolei doprowadzić do obrzmienia mózgu i poważnego zagrożenia życia. Dlatego ważne jest, by w czasie maratonu pić odpowiednią ilość napojów izotonicznych. Chronienie się przed bólem mogącym wystąpić podczas uprawiania sportu poprzez łykanie tabletek to błędna strategia. Tabletka łykana „na zapas” jest bez sensu. Jeżeli po zawodach coś boli, zażyj jednorazowo 400 mg ibuprofenu albo 25 mg diklofenaku, popijając wodą. Oczywiście przy założeniu, że masz zdrowe nerki, nie cierpisz na nadciśnienie i masz w organizmie dość wody i soli. Wiem co mówię, wielokrotnie spostrzegam podczas zawodów wytrzymałościowych długodystansowych, jak ludzie bez przerwy coś tam łykają, oczywiście leki przeciwbólowe. Doprawdy to skrajny brak odpowiedzialności za siebie i rodzinę.