Jak to jest z tymi sztandarowymi lekami przeciwmiażdżycowymi zwanymi statynami

FDA przypomina producentom statyn (leki przeciwmiażdżycowe) o konieczności umieszczania ostrzeżenia na etykietach tych bardzo popularnych leków zmniejszających stężenie cholesterolu w krwi, że powodują niewielki wzrost ryzyka wyższych poziomów cukru we krwi oraz zachorowań na cukrzycę. Aktualnie Federalna Agencja Bezpieczeństwa zapowiedziała, że planuje następne wymaganie obligatoryjne dla producentów tych najczęściej zalecanych grup leków w USA, mianowicie, co do niewielkiego ryzyka pogorszenia funkcji poznawczych i pamięci oraz osłabienie potencji. Znam wielu zagorzałych lobbystów tych leków pośród osób opiniotwórczych w medycynie, znają wszystkie za, pomijają wyniki badań przeciw. Jeżeli brać pod uwagę aspekt farmako-ekonomiczny, to od dawna wiadomo, ile trzeba wydać pieniędzy i ilu chorym z powodów sercowo-naczyniowych trzeba rocznie te leki zapisywać, aby uratować jednego spośród nich. Bardzo dużo! To nabija kiesę w sposób zupełnie nieuprawniony koncernom farmaceutycznym. W prewencji wtórnej przy uwzględnieniu przeciwwskazań i kalkulacji skuteczność – ryzyko, jako lekarz muszę się z tym zgodzić. Jednak statyny nie są tak bezpieczne, jak się to wcześniej wydawało. Opinie, że Polscy lekarze to ciemnogród, bo w opozycji do innych światłych i światowych lekarzy zapisują je ostrożnie i oszczędnie, a pacjenci to głupki, które chcą umierać przedwcześnie, w tym świetle okazuje się być hipokryzją. Producenci statyn dostrzegli, że dalsze upieranie się, iż najważniejsze jest obniżenie stężenia cholesterolu we krwi jest już śmiesznym anachronicznym zgrzytem, wobec tego lansują tezę o ich przeciwzapalnym wpływie na wyściółkę wewnętrzną tętnic, jak i na samą blaszkę miażdżycową. Oczywiście badaczom nietrudno było takie dowody znaleźć i je obronić, taka jest metodologia tych badań. Każda teza jest do udowodnienia. Co za szczęśliwy traf – w każdym wypadku statyny górą. Chciałoby się powiedzieć: „Tak czy owak, Zenon Nowak”.