Czy leki łączone (2-4 w jednym) mają sens dla poprawy leczenia?

Powszechnie uważa się, że łączenie kilku substancji aktywnych w jednej tabletce  (tzw. polypill - multipigułka) może poprawiać przestrzeganie planu terapeutycznego przez pacjentów. Kongresowi prestigitatorzy przekonują nas o tym, jaka to będzie poprawa, gdy w jednej tabletce zgodnie z zaleceniami stosowne dawki leków będą akuratnie zażywane.

W ich ocenie, kiedy chory zażywa leki oddzielnie to w słabym stopniu stosuje się do zaleceń lekarskich, co określają  jako non-compliance. Faktycznie, kiedy połączono w jednej kapsułce: kwas acetylosalicylowy (75 mg), simwastatynę (40 mg), lizynopryl (10 mg) oraz hydrochlorotiazyd (12,5 mg) lub atenolol (50 mg), to chorzy lepiej przestrzegali reżimu ich zażywania, w opozycji do sytuacji kiedy te same leki przyjmowali oddzielnie. Ale po roku zarówno ci zażywający leki oddzielnie jak i ci przyjmujący je w postaci multikapsułki nie różnili się wartościami ciśnienia tętniczego oraz stężeniem cholesterolu lipoprotein niskiej gęstości (LDL). Nie odnotowano również różnic w częstości występowania incydentów sercowo-naczyniowych. Wbrew oczekiwaniom, nie odnotowano istotnych różnic w ocenie łatwości połykania jednej tabletki w stosunku do leków zażywanych oddzielnie. Nie przełożyło się to także na zmniejszenie czynników ryzyka zawałów i udarów mózgu. Szczególnie chorzy w podeszłym wieku mieli być kandydatami do multipigułki, ale to oni właśnie aż w 40% rezygnowali z niej z powodu działań ubocznych i niemożności orientacji, który lek szkodzi im z tego złożonego składu. Użycie jednej pigułki miało w założeniu zachęcać pacjentów do przestrzegania leczenia, a także poważnie zmniejszyć koszty leków. Tak się niestety nie stało, a w Polsce koszt tabletek złożonych tzw. combo, jest o wiele większy niż stosowane oddzielnie tanie zamienniki. W pewnym sensie taki pseudopostęp za duże pieniądze jest odejściem od postulowanej wszem i wobec medycyny spersonalizowanej ukierunkowanej leczniczo na potrzeby indywidualnego chorego. Nikt z moich podopiecznych nie chce zażywać w leczeniu cukrzycy typu 2: komboglyze (saxagliptyna+metformina) czy Eucreas (wildagliptyna+metfromina), bo po pierwsze potrzebuje większych dawek metforminy i innych relacji czasowych obu składników względem posiłków. Czy polipigułka jest realistyczną opcją dla profilaktyki pierwotnej, tego jeszcze nie wiemy, wyniki dotychczasowych badań są sprzeczne. Leki są dla chorych, stosowanie ich u zdrowych, bo może im się pogorszyć w stanie zdrowia w późniejszym wieku to myślenie życzeniowe albo marketing. Zatem nie przesadzajcie proszę, nie ma sensu upierać się przy czymś, co się nie sprawdza.