Jak nas próbowano karmić na słynnym w świecie zlocie żaglowców w Szczecinie The Tall Ships Races 2013

Na zakończenie regat The Tall Ships Races 2013, po obu stronach basenu portowego na Wałach Chrobrego do kei przycumowało ponad 100 największych i najpiękniejszych jednostek na świecie. Niestety dla 2 mln ludzi którzy przewinęli się przez  jarmark pod żaglami, przygotowano do jedzenia zabójcze dawki kalorii z mieszaniny mięsa, sera, białej mąki, ziemniaków, oleju, cukru, śmietany i jajek używanych do majonezu, serwowane obficie w licznych gastronomicznych stoiskach, także regionalnych. Jak Polak głodny to zły, no i przygotowali smakołyki dla każdego.

Od bigosu i grochówki przez kiełbasę, frytki czy chleb ze smalcem, aż po nasze narodowe danie pierogi, często z mięsem, ziemniakami czy serem, zasmażane na smalczyku a˙la long, bo przecież zawsze muszą być gorące i chrupiące (porcja 350 kalorii). Kuchnie polowe stały co 50 metrów przy głównej trasie wzdłuż pirsu cumowego dla żaglowców. Każdemu chętnemu dodawano do tego jeszcze frytki (620 kalorii małe lub 1460 kalorii duże porcje). Trzeba było to jeszcze czymś popić. Jeden kubek Coca coli to tylko 300 kalorii. Były także dania dietetyczne, dla przykładu jedna porcja zasmażanego makaronu z kurczakiem - około 1000 kalorii. Takie danie było kilka razy odsmażane, a ilość wchłoniętego przez makaron tłuszczu rosła do niebotycznych rozmiarów. Nie mówiąc o tym, że w końcowej fazie zawartość soli może być też ekstremalna - sód uwalniający się z sosu sojowego przekracza często tygodniową dawkę. Boczek i śmietanę używano do sosu, tak jak ser, jajka, tłuszcz i mamy ponad 2500 kalorii na porcję kurczaka z makaronem. Średnia porcja tego przepysznego dania zawiera ponad 80 gramów nasyconych tłuszczów, które powinniśmy dostarczyć naszemu organizmowi w ciągu czterech dni, a nie za jednym posiłkiem. Pierś kurczaka bez skóry grillowana z makaronem zaprawionym łyżeczką oliwy z oliwek, niby wagowo ta sama porcja a kalorii o połowę mniej. Z mniej kalorycznych rzeczy dostępna była tylko lazania. Płaty makaronu zalane masłem, śmietaną i parmezanem - jak tego nie kochać? Wystarczy dowiedzieć się, że w jednej porcji jest 543 kalorii i 33 g tłuszczu (w tym 19 gram tłuszczów nasyconych), aby się zastanowić, czy przypadkiem nie jest to dla nas niejadalne.  Kiełbaski jak zawsze w pełnym asortymencie, zawsze jednakowo groźne dla naszego zdrowia. Jedna sztuka zawiera co najmniej 217 kalorii i 19,5 g tłuszczu. Kiełbaski przygotowuje się z mięsa niskiej jakości, zawierającego zdecydowanie za dużo tłuszczu. Niektóre rodzaje parówek wieprzowych mogą się składać nawet z 60 proc. tłuszczu. Oczywiście musiała być do tego duża porcja frytek z fast foodu zawierająca 570 kalorii, z czego połowa pochodziła z tłuszczu. Czy hasło "jesteś tym, co jesz" nie ma już kompletnie żadnego znaczenia? Wszyscy potwierdzają wiedzę o dobrodziejstwach zdrowotnych płynących z jedzenia ryb, ale... ich nie jedzą. Tylko okazjonalnie lub w postne dni. Rocznie w przeciętnym polskim żołądku ląduje 13 kg ryb, podczas gdy średnia Unii Europejskiej to 22 kg. 147 kg - tyle owoców i warzyw zjada rocznie statystyczny Polak. Niemcy - 203 kg, Dania - 248 kg, Grecja - 422 kg. W statystykach z 24 krajów Europy zajmujemy pod tym względem 24. miejsce, czyli ostatnie. Tylko 2% Polaków zjada zalecane 5 porcji warzyw i owoców dziennie. Samych owoców Holendrzy zjadają 183 kilogramy rocznie.

Ryb, owoców i warzyw podczas tego 3 dniowego karnawału żeglarskiego nie serwowano. Przepraszam małe dementi, była zupa rybna (78kal) i ta paradoksalnie chociaż ubogokaloryczna była smaczna i pożywna pomimo, że podawano ją bezpłatnie, do tego pajdka świeżego razowego pieczywa i czego chcieć więcej. Gdyby jeszcze ta kibicująca brać, chciała buchtować żagle, zmieniać hals, klarować takielunek, wychodzić na reje – zatem wydatkować energię jaką się pochłonęło z tymi kulinarnymi dobrociami, to nie musieliby konstatować z przerażeniem po powrocie do domu, że znowu ważą o 2 kg więcej. Na podstawie danych z lat 1980 - 2008 Polska znalazła się wśród krajów o najwyższym średnim BMI, tj. przekraczającym 26,2, i niestety z widoczną tendencją wzrostową przez te lata. Wyprzedzają nas mieszkańcy wysp Pacyfiku i Afryki subsaharyjskiej, a z bogatych państw - Amerykanie. Zjadamy rocznie około 143 kilogramów ziemniaków i o kilkadziesiąt kilogramów wyprzedzamy większość europejskich krajów. Nawet Belgów, którzy podają frytki do kompotu i lodów. Wśród potraw zamawianych na wynos lub z dostawą do domu rządzi pizza - potrawa ubogiego południa Włoch podbiła nasze żołądki. Powstał nawet jej specjalny gatunek, tzw. pizza osiedlowa, na grubym drożdżowym cieście, zatopiona w litrach ketchupu. Z pewnością dla większości Polaków najważniejszą inwestycją w swój stan zdrowia byłoby odrzucenie mięsa poza drobiem, uwolnienie się od cukru, chleba, alkoholu. Wiedza na temat tego co jemy plus szlachetne samoograniczenie, czyli umiar w jedzeniu, są nam niezbędne do życia bez cierpień z powodu chorób związanych z żywieniem. Hedonizm  (folgowanie sobie w przyjemnościach) także podniebienny prędzej czy później przypomina o sobie brutalnie pod postacią schorzeń cywilizacyjnych. Marzą nam się tall shipowe karnawały bez tego targowiska próżności i niezdrowego jedzenia ponad miarę, połączone z jakimiś imprezami sportowymi nie tylko dla żeglarzy łaknących rozrywki. To młodzi piękni ludzie, zaprawieni w bojach z żywiołami, im nie zagrażają choroby z nadmiaru niezdrowego żywienia i braku ruchu. Uczmy się czegoś od nich, ich dzielność morską, przenieśmy na naszą dzielność w profilaktyce zagrożeń zdrowotnych.