Pół miliarda oszczędności kosztem cukrzyków typu 2. Chorzy na cukrzycę typu 2 znowu pominięci mimo obietnic ministra – mój głos w dyskusji

Starajmy się skupiać na edukacji publicznej naszych podopiecznych, ale również na kształceniu naszych lekarzy, aby wcześniej myśleli o wdrożeniu insulinowania w ramach prewencji wtórnej w cukrzycy typu 2.

W ten sposób zyskując na czasie i osiągając doraźne cele lecznicze stępiamy postęp choroby cukrzycowej w stopniu pozwalającym u części chorych na odstawienie insulin lub jej analogów. Skarżąc się słusznie na brak refundacji leków inkretynowych (w każdym cywilizowanym kraju powinny być dostępne za refundacją bez ograniczeń), prezes PSD Andrzej Bauman dokonuje populistycznego nadużycia, insynuując, że bez tych leków nie można dobrze leczyć choroby cukrzycowej typu 2, a tak przecież nie jest. Demagogiczne wydają mi się stwierdzenia, że uwzględnienie lub nie uwzględnienie tych leków na liście refundacyjnej będzie miało istotny, czy zasadniczy wpływ na wielkość i ilość kalectwa i inwalidztwa cukrzycopochodnego. Dominujące są inne złożone i powiązane ze sobą czynniki, o których prezes zapewne dobrze wie. Bowiem nie chory, nie państwo, nie jego lekarze są winni temu, że chory jest chory na jedną z wielu schorzeń czy zespołów metabolicznych o naturze cywilizacyjnej. W ogóle nie da się tego dyskutować w tych kategoriach. Stwarzanie fikcji na zasadzie „łapaj złodzieja” jest formą szantażu i nacisku roszczeniowego. Ja bym na miejscu liderów tej organizacji pozarządowej zwanej PSD skupił się na: niskim poziomie życia członków, ich osamotnieniu, kształceniu wolontariatu dla szkół cukrzycowych, na doradzaniu w zakresie poprawy sprawności ogólnej, pomocy na co dzień w różnych uciążliwościach życia, usprawnianiu i dostosowywaniu ich miejsca zamieszkania do etapu chorowania, na wsparciu finansowym dla najuboższych, usprawnianiu dostępu do pomocy medycznej, na turnusach rehabilitacyjnych, przełamywaniu rozlicznych uzależnień i złych nawyków zdecydowanie antyzdrowotnych, pozyskiwaniu funduszy od darczyńców, kontroli żywności, jej systemu dystrybucji, aktywności mięśniowej nawet u bardzo wielowątkowo ciężko chorych członków i na wielu, wielu innych działaniach regulowanych przecież statutem tej organizacji.

„Czy mamy przywieźć pod MZ chorych z amputowanymi stopami z powodu powikłań cukrzycy, których przybywa rocznie 5 tys.? Co mamy zrobić, by zaczęto nas traktować poważnie?” pyta retorycznie prezes Bauman.

Jeżeli zarząd PSD uważa, że refundacja leków inkretynowych rzeczywiście będzie miała wpływ na zmniejszenie ilości komplikacji naczyniowych tej choroby, to jest w błędzie. Lepiej niech sami lekarze w sposób zgodny z wiedzą medyczną uzasadniają i lobbują za takim rozwiązaniem niż emocjonalne, populistyczne wystąpienia prezesa, które utwierdzają chorych w poczuciu krzywdy. Takie gadanie to wpychanie członków stowarzyszenia w jeszcze większy zespół deprywacji ich potrzeb i depresję. Oczekiwałbym od liderów PSD bardziej zrównoważonej konstruktywnej zbiorowej postawy uwzględniającej wszystkie o wiele ważniejsze aspekty procesu leczenia. Domaganie się tylko leków to redukcjonizm medyczny i mentalny. Obyśmy byli przygotowani do mądrego zagospodarowania dostępu refundacyjnego do tych leków, kiedy to rzeczywiście nastąpi.