Czy mamy elementarne rozeznanie w tym, co właściwie jemy?

Nie dajmy się nabierać na pułapki żywieniowe podczas zakupów. To, co jemy stanowi o naszym zdrowiu a oszczędzanie na lepszej żywności okazuje się krótkotrwałe. Pieniądze zaoszczędzone w ten sposób będziemy zmuszeni wydać na leczenie chorób, które są skutkiem naszego złego odżywiania.

Człowiek nie zdaje sobie sprawy z pułapek żywieniowych, jakie czekają na niego na półkach sklepowych. Producenci kuszą nas ładnym opakowaniem i korzystną ceną, a są to produkty powszechnie uznawane za niezdrowe, a jednak wciąż kupowane. Ich skład chemiczny wzmaga apetyt a szkodliwości dla organizmu znają tylko wtajemniczeni. Pisaliśmy o tym niedawno w doniesieniu na tej stronie pt: „Co kryje się w żywności codziennie kupowanej w sklepach?”  W każdym sklepie mamy na to gotowy przepis na otyłość, nadciśnienie i cukrzycę, tylko kupować i komponować z nich posiłki poddając je równie szkodliwej obróbce termicznej. Po takim sutym, wysokotłuszczowym posiłku z patelni, chętnie drzemiemy lub zasypiamy, bo zmęczenie po jedzeniu daje znać o sobie. Generalnie nie stosujemy się do zasad zdrowego żywienia i wspomagania spalania tego cię codziennie zjada, poprzez codzienny trening mięśniowy. Cierpimy masowo na otyłość, cukrzycę i choroby układu krążenia. Problemy te przybrały w naszym kraju rozmiar epidemii. Co trzeci z nas faktycznie je obfity obiad dopiero wieczorem, jako tzw. obiadokolację, co jest wysoce chorobotwórcze. Jedna trzecia Polaków w ogóle nie przestrzega zasad regularnego żywienia, przedzielonych interwałami nie jedzenia. Przeciwnie, w tej mierze improwizujemy, jemy w sposób przypadkowy, często korzystamy z tzw. przegryzek, przekąsek i fast foodów. Wybieramy zbyt kaloryczne produkty spożywcze, obfitujące w tłuszcz i cukry proste, które generują nadmiar energii w stosunku do zapotrzebowania, której nie mamy nawyku racjonalnie spalać poprzez codzienny wysiłek mięśniowy uprawiany dla przyjemności, bodaj 30 minut dziennie. Nadal chętnie kupujemy białe pieczywo, masło, ziemniaki i mięso – głównie kurczaki i wieprzowinę. Spożywamy zbyt wiele tłuszczów, szczególnie pochodzenia zwierzęcego oraz cukru. Wciąż zbyt rzadko sięgamy po mleko, nabiał oraz warzywa i ryby.  Nie przestrzegamy też stałych pór spożywania posiłków. Wiele wysiłku kosztuje nas przywrócenie rytmu jedzenia i spalania tego, co się zjada u naszych podopiecznych z chorobą cukrzycową i zespołem metabolicznym. Doszło do tego, że producenci nowej generacji leków imputują, że te leki zrobią to za nas, a my mamy tylko pamiętać o ich zażywaniu. Nieporozumieniem jest dla przykładu upatrywanie cnoty w tym, że chory nie musi pytać się zegara, czy już czas na posiłek, bo ma takie świetne narzędzie do wyrównywania równowagi cukrowej – analogowe mieszanki insulinowe, lub że może dojadać kiedy chce, bo sobie doraźnie wstrzyknie ultra szybki analog insulinowy. To droga do nikąd i może być już tylko gorzej, oczywiście za znacznie większe pieniądze. Bądźmy świadomi, że ordynacja leków to jedno, dla ich prawidłowego działania konieczna jest ustawiczna i długotrwała praca nad sobą. Musimy wiedzieć jak selekcjonować żywność podczas zakupów, jak ją przechowywać, jakie są dopuszczalne sposoby obróbki termicznej, gdzie i w jaki sposób powinniśmy celebrować jedzenie. Jak wspomagać spalanie w naszym tyglu metabolicznym, aby leki były skuteczne i stosowane adekwatnie do przyjętego rytmu aktywności dziennej i snu.