Ludzie co wy robicie, nie dajcie sobie robić wody z mózgu

Podstawową zasadą dbania o własne zdrowie jest prawidłowe żywienie, które polega na dostarczaniu wszystkich niezbędnych składników odżywczych w posiłkach o wysokiej wartości odżywczej, gdzie składniki pożywienia w tym makro i mikroelementy, witaminy są w odpowiednich proporcjach naturalnie wkomponowane. Udowodniono wiele szkód zdrowotnych wynikających z niekontrolowanego „kupowania sobie zdrowia” przez zażywanie suplementów diety.

Lekarze ostrzegają przed suplementami zawierającymi wapń, które mogą się przyczyniać do wywołania zawału serca. Ten sam wapń suplementowany u osób w podeszłym wieku z powodu np. osteoporozy jest wraz z witaminą D – lekiem. Beta-karoten, selen czy kwas foliowy przyjmowane w dawce wielokrotnie wyższej od zalecanej są szkodliwe, bo zwiększają ryzyko zachorowania na raka. Starsze kobiety, które zażywają suplementy diety np. multiwitaminowe z witamina B6, kwasem foliowym, żelazem, magnezem, cynkiem i miedzią są bardziej narażone na zgon niż osoby, które ich nie przyjmują. Rośnie liczba dowodów naukowych wskazujących, że niektóre suplementy z przeciwutleniaczami, jak witaminą E, witaminą A, beta-karotenem są szkodliwe. Reklamowanie w taki sposób, że oto selen jest przeciwutleniaczem i ważnym składnikiem mineralnym to nadużycie. Suplementy diety zawierające kwasy omega 3 (w kapsułkach jako oleje rybne albo zawarte np. w margarynach)  nie mają działania ochronnego na mózg i nie chronią przed demencją, co próbuje nam się bezustannie wmawiać. Przyjmowane 3,5 roku suplementy kapsułkowane działały wyłącznie jako placebo (subiektywna poprawa funkcjonowania psychicznego u osób, które były przekonane, że zadziałają). Natomiast kwasy omega 3 zawarte w pożywieniu, bez ich wzbogacania, zmniejszają ryzyko chorób serca. To są paradoksy współczesnej medycyny. Nie znamy większości procesów biologicznych, w których zaangażowane są suplementy. Generalnie co do zasady należy przyjąć, że suplement diety to preparat dostarczający składników odżywczych, którego celem jest uzupełnienie niedoboru, wszakże jedynie pod tym warunkiem, że ten niedobór stwierdził lekarz. Przyjmowane bezkrytycznie, pod wpływem reklam, w nadziei, że nie zaszkodzą, a mogą pomóc są nieuprawnione w świetle wiedzy medycznej. Powiedzmy to sobie jasno – tak, mogą zaszkodzić. Moi drodzy nie dajcie się manipulować, suplementy nie są lekami, ale nie mogą być bezkarnie  i bezkrytycznie zażywane w dużych ilościach jak to się dzieje obecnie.  Rynek suplementów w Polsce z roku na rok wzrasta w sposób niepokojący. W 2011 roku  pojawiło się u nas 4 tyś. nowych preparatów. Oprócz typowych suplementów na półkach sklepowych dostępna jest cała gama wzbogacanej żywności począwszy od margaryny, która zawsze zawiera stały poziom witamin A i D, poprzez płatki śniadaniowe, soki owocowe, z których blisko 75% jest uzupełnianych witaminami, po mleko uzupełniane wapniem. W latach 2010-2012 rynek suplementów diety w Polsce rozwija się w tempie około 10-15% rocznie i na koniec 2012 roku osiągnie wartość 2,5 mld zł. To wielkie pieniądze i wielkie oszustwo, polegające na kupowaniu sobie nadziei na lepsze zdrowie w sposób bierny, przez zażywanie czegoś tam.

 

Zażywanie wyselekcjonowanych suplementów diety mogą doradzać wyłącznie lekarze, w określonych przedziałach czasu i w sposób kontrolowany, kiedy mają do czynienia z ewidentnym zespołem niedoborowym w zakresie różnych składników pokarmowych, dla przykładu  u rekonwalescentów, niedożywionych,  u ludzi chorujący z powodu różnych postaci zespołów złego wchłaniania, wegetarian, kobiet w ciąży, osób otyłych na tle zaburzeń alimentacji,  u osób w podeszłym wieku ze względu na fizjologiczne ograniczenia we wchłanianiu pokarmów czy ubogim ludziom żywiących się jednostronnie żywnością dostarczającą kalorie, ale bez świeżych jarzyn, warzyw czy owoców.