To nie jest atak na pediatrów i medycynę szkolną – jaki los szykujemy naszym dzieciom, wnukom i przyszłym pokoleniom. Nie można w tej sprawie dłużej milczeć.

W 2006 r. powstała Europejska Karta Walki z Otyłością. Podpisała ją także Polska. Mamy Narodowy Program Zapobiegania Otyłości POL-HEALTH. Opracowano zasady żywienia dzieci i młodzieży, upowszechniono ogólne normy żywieniowe. Niestety dynamika wzrostu nadwagi i otyłości, co za tym idzie zespołu metabolicznego u dzieci i młodzieży jest bardzo duża. W USA w ciągu ostatnich 30 lat otyłość wśród młodzieży wzrosła trzykrotnie, w Polsce w tym samym czasie dziesięciokrotnie. W efekcie kłopot z nadwagą ma co piąte dziecko w polskiej szkole. Jeżeli trend się utrzyma otyłość z zespołem metabolicznym może mieć nawet 30% uczniów. Jeszcze przed 10 laty Polska nie była wymieniana wśród krajów mających najwięcej dzieci z nadwagą, teraz należy do czołówki. W sposób zauważalny wzrasta liczba dzieci z zespołem metabolicznym cierpiących na cukrzycę typu 2, podczas gdy progresja zapadalności na cukrzycę typu 1 od lat pozostaje na podobnym poziomie.

W ostatnich 3 latach odnotowano wzrost liczby nowych zachorowań na cukrzycę typu 2 także wśród młodzieży. Co więcej dotyczy ona coraz młodszych grup wiekowych. Idę o zakład, że gdyby chcieć czynnie bardziej skrupulatnie badać młodzież w tym kierunku, to okazałoby się, że problem jest jeszcze poważniejszy i nieprawidłowości gospodarki węglowodanowej można wykryć u 30% dzieci. Sprawdza się na ogół sentencja, że „wysokie cukry nie bolą”. Czas rozwoju cukrzycy typu 2 u dzieci i młodzieży może być różny, a w wielu przypadkach, ten typ cukrzycy nie daje żadnych objawów. Rodzice powinni okresowo badać stężenie glukozy we krwi u swoich pociech z grupy podwyższonego ryzyka. Czynnikami ryzyka zespołu metabolicznego u dzieci to duża masa urodzeniowa, otyłość rodziców, palenie tytoniu przez matki w czasie ciąży, niska aktywność fizyczna, długie oglądanie telewizji, uzależnienie od gier komputerowych, nieprawidłowa dieta. Rozwinięcie zespołu metabolicznego w wieku dorosłym jest 4 razy częstsze u osób, które w dzieciństwie były otyłe. Jeśli dziecko ma nadwagę lub otyłość w wieku 6 lat, to ma 25% szansy na nadwagę jako osoba dorosła. Jeśli ma otyłość i nadwagę w okresie dojrzewania, to ma prawie 80% szans na to, że w wieku dorosłym też będzie otyłe. Dziecko rośnie i rozwija się według ścieżek, które wytyczamy my dorośli, w tym w szczególności lekarze zorientowani metabolicznie.

 

Przyczyny są banalne i wielowątkowe: złe jedzenie i złe nawyki żywieniowe, czyli dużo słodyczy, tłustych dań, chipsów, smażonych potraw, jedzenie fast foodów (1 frytka to średnio 15 kcal i 1g tłuszczu), czekoladowych batonów, picie gazowanych, słodkich napojów. Dawniej dzieci nosiły do szkoły kanapki, obecnie kupują jedzenie w sklepiku i szybko zjadają na przerwach. Wiadomo, że szybkie jedzenie posiłków sprzyja tyciu, w sytuacji spożywania potraw w okresie 10 minut. Powolne jedzenie sprawia, że hormony regulujące poczucie głodu i sytości, tzw. hormony paliwowe np. grelina, tyrozyna, GLP-1 funkcjonują prawidłowo w określonym czasie rzeczywistym (co najmniej 20 minut) w ramach komunikacji pomiędzy układem pokarmowym a mózgiem. Dalej: siedzący tryb życia, brak ruchu. Jeżeli chcieć to poszerzyć o tak istotne wątki socjomedyczne to także: uzależnienie od komputera, interpasywność, wykluczenie np. rodzin wielodzietnych i dzieci niepełnosprawnych. Przyczyną problemu jest też zlikwidowanie medycyny szkolnej, brak świadomości problemu i środków zaradczych u rodziców, nauczycieli, opiekunów w omawianym zakresie. Ta nadmierna postawa konsumpcyjna naszych dzieci jest zwierciadlanym odbiciem zachowań nas dorosłych. Obserwuję to niejednokrotnie podczas tzw. rodzinnych zakupów. Uwierzcie mi, włos jeży się na głowie jeżeli chcieć to spostrzegać w molochach sklepowych z żywnością. Wystarczy pójść do tzw. rzeźnika, stanąć w kolejce i strukturę spożycia mięsa, wyrobów wędlino-podobnych i garmażu, mamy jak na dłoni. Wierzcie mi to nie do uwierzenia, jak dalece złe, chorobotwórcze preferencje podniebienne i nawyki, decydują o tych zakupach, to wzbudza grozę. Zagrożenia są prawie wszędzie, np. zawarte w słodyczach i otoczeniu dzieci ftalany działające podobnie do naturalnych hormonów, jeżeli stale w nadmiarze dostają się organizmu przyczyniają się do otyłości u dzieci, czy nadmierne ilości tłuszczów o konfiguracji trans, obecnych w niektórych margarynach, tłuszczach cukierniczych (frytury), słodyczach oprócz złego wpływu metabolicznego nasilają agresję. Można jednym tchem wyliczać szkodliwe konserwanty, barwniki, emulgatory, substancje zapachowe, utrwalacze – niestety ich metabolity kumulują się w organizmach naszych dzieci, jeżeli nie wprowadza się tzw. dni oczyszczenia. Informacji dostarcza epigenetyka: mikroelementy w kobiecej diecie zasadniczo wpływają na funkcjonowanie DNA. Badania nad funkcjami adipocytów (komórki tłuszczowe) dowodzą, że brak równowagi mikroelementów ma istotny wpływ na sprawność energetyczną komórek. Ta interakcja geny-odżywianie częściowo determinuje podatność dziecka na otyłość w wieku dorosłym. To jest niekończąca się opowieść, koszmarny sen metabolika. Cokolwiek dotknęlibyśmy, pachnie niezdrowo. Czy zatem my lekarze metaboliczni mamy się temu przyglądać biernie? Przypominam koleżankom i kolegom w rzemiośle, że permisywnej postawy nikt nam nie wybaczy. Nie chodzi tu o postawę wojownika, od tego mamy liderów, ale o codzienną, żmudną, benedyktyńską pracę organiczną u podstaw, na rzecz polepszenie stanu zdrowia naszych dzieci, wnuków i przyszłych pokoleń. W tym miejscu samo nasuwa się pytanie o środki zaradcze. To temat rzeka na osobne opowiadanie. Wystarczy napomknąć, iż mało kto zdaje sobie sprawę, że otyłość jest zaledwie w 25% problemem medycznym, a w 75% cywilizacyjnym. Wiele zależy od producentów żywności, transportu publicznego, edukacji, możliwości aktywności fizycznej i innych elementów. Na to trzeba wydać konkretne pieniądze i te zaplanowano, ale jak zwykle u nas góra zrodziła mysz. 16 listopada 2011 r. na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli pojawił się raport o otyłości wśród uczniów. Departament Polityki Zdrowotnej resortu zdrowia informuje, że chociaż w 2007 roku zaplanowano na realizację Narodowego Programu Zapobiegania Nadwadze i Otyłości oraz Przewlekłym Chorobom Niezakaźnym poprzez Poprawę Żywienia i Aktywności Fizycznej POL-HEALTH na lata 2007-2011- kwotę 12,2 mln zł, to jednak po korektach faktycznie wydano na ten cel ok. 3,5 mln. zł.