Otyłość pokarmowa największym wyzwaniem medycyny w krajach rozwiniętych

Zwalczanie otyłości to jedno z największych wyzwań medycyny w krajach rozwiniętych. Jednak nakłonienie pacjenta do zmiany stylu życia – zwiększenia aktywności fizycznej i modyfikacji diety jest bardzo trudne. Przegląd badań z tego zakresu wykazuje, że bierne motywowanie chorego poprzez konsultacje telefoniczne, SMS-y, przez specjalnie zaprojektowane witryny internetowe oraz wiadomości e-mail nie są skuteczne. Czynne, obowiązkowe comiesięczne sesje i szkolenia, dodatkowo wzmacniane lekami (sibutramina lub orlistat) lub zamiennikami dietetycznymi dają też mizerne wyniki, dla przykładu: 415 otyłych pacjentów (średnie BMI = 36.6 kg/m2) czy 380 otyłych osób (średnie BMI = 38.5 kg/m2) z różnych ośrodków osiągnęło 35-40% wynik 5% ubytku ciężaru ciała. Stosowano różne techniki indoktrynacji i nabywania umiejętności praktycznych przez różnie długi czas, ale osiągnięcia w odtłuszczaniu ciała były nieadekwatne do nakładu pracy i pieniędzy na szkolenia. Nawet w tych przypadkach, gdzie efekt spadku ciężaru ciała był znaczący, pojawiał się efekt yo-yo. Okazuje się, że złe nawyki żywieniowe i akinetyczny styl życia są trudne do przełamania bez motywacji materialnej i poczucia zagrożenia. Wszyscy dobrze wiemy, że samo wyrównanie wskaźników laboratoryjnych to za mało, aby powstrzymać postęp chorób cywilizacyjnych. Trwałe odtłuszczenie ciała w granicach średniej nadwagi BMI=27,5-28 kg/m² daje takie nadzieje. Co to oznacza w praktyce. Materialny system motywacyjny (brak spadku ciężaru ciała w określonym czasie to brak premii i wyższa stawka polisy ubezpieczeniowej) i grupy wsparcia: abonament na kilkumiesięczny kurs prozdrowotnego stylu życia z praktycznymi zajęciami w kuchni i sklepie z żywnością, z konstrukcją posiłków w oparciu o tzw. bufet (dobieranie surowców do kompozycji posiłku spośród zmieszanych ze sobą propozycji pro i antyzdrowotnych). System motywacyjny moim zdaniem powinien być wzmocniony (tego nauczono mnie w Kopenhadze) o system kar z wykluczeniem z grupy z powodu nieuczęszczania na zajęcia lub braku postępu w odtłuszczaniu ciała. Pamiętam te wyraźne wpisy do ambulatoryjnej historii choroby pacjenta: skreślony z listy pacjentów z powodu braku współpracy z zespołem leczniczym z możliwością powrotu i rozpoczęcia tym razem odpłatnego kursu od początku. Z mojej wiedzy wynika, że ten system „kija i marchewki” sprawdza się w praktyce, ponieważ ludzie czują wyraźnie, że mogą utracić bezpieczeństwo socjalne. Wykorzystuje się także przesłanki etyczne: mianowicie – wysoce niemoralnym i nagannym jest wygenerowanie na tzw. „własne życzenie” komplikacji doprowadzających do kalectwa, kosztem zdrowych podatników. Tłumaczenie jest proste: nie można liczyć na pieniężno chłonny paliatyw w wyniku inwalidztwa, skoro odpowiednio wcześnie stworzone były warunki do zmiany tego tragicznego scenariusza. Chory powinien czuć troskę i opiekę, ale nie może liczyć na pobłażanie, kiedy z lenistwa i braku chęci bez końca ćwiczy „sen pasibrzuchów”.