Nowe listy refundacyjne – leki przeciw cukrzycowe

Ceny preparatów w większości pozostały niezmienione. Na uwagę zasługuje objęcie refundacją metforminy o przedłużonym uwalnianiu. Na nowych listach refundacyjnych nie uwzględniono niestety obiecujących, nowych leków hipoglikemizujących, np. leków inkretynowych (analogi GLP-1 i inhibitory DPP-IV). Nie ma na nich tak oczekiwanych okołodobowych bezszczytowych analogów ludzkiej insuliny. Można się spodziewać selektywnego programu od marca 2012 z refundacją tych analogów, za czym ostro lobbuje PTD. To jednak obiecanki palcem na wodzie pisane. Cofnięto też refundację dla większości preparatów glipizydu. Wycofano wreszcie refundację dla niektórych mieszanek insulinowych i pojedynczych testów paskowych oraz do oznaczania stężenia glukozy w moczu.

Od 1 stycznia 2012 wchodzą w życie przepisy nakładające na apteki obowiązek sprzedawania leków zawierających tę samą substancję aktywną w danej dawce w jednolitej cenie (dotychczas regulowano jedynie wysokość marży za dany produkt farmaceutyczny). Dodatkowo przepisy ograniczają możliwość promocji konkretnych preparatów w aptekach. Proponowane zmiany mają się przełożyć na obniżenie przez koncerny farmaceutyczne cen leków. Zatem od nowego roku leki będą droższe czy tańsze?

Na to proste pytanie odpowiedzi niestety nie znamy i wszystko zależy od punktu widzenia oraz wiary, jaką obdarzymy ministra zdrowia, który niemal pod przysięgą wyznaje, że na usztywnieniu marż i likwidacji „leków za grosik” pacjenci skorzystają. Groźne symulacje aptekarzy wskazują na podwyżki sięgające nawet 11%. Aktualnie nikt nie może przewidzieć, czym zakończą się negocjacje Ministerstwa z producentami leków i na jakim pułapie propozycje cenowe zostaną ostatecznie zaakceptowane. Dlatego, mimo wejścia w życie nowej ustawy nie wiadomo, jak będzie wyglądał rynek farmaceutyczny po tak radykalnej przebudowie. W ustawie refundacyjnej są sensowne rozwiązania kompleksowego podejścia do obrotu lekami, jednak czy wszyscy pacjenci rzeczywiście na tym skorzystają? Być może racje rozłożą się po równo: w jednych chorobach leki stanieją, w innych podrożeją i na taki scenariusz trzeba być przygotowanym. Może być i tak, że jeśli lekarz przestawi pacjenta na leki tańsze, to na tym zaoszczędzi; jeśli pozostanie przy dotychczasowych, może stracić.

Autorzy ustawy chcą utrzeć nosa firmom farmaceutycznym, ograniczyć wolny rynek w obrębie refundacji, zdyscyplinować aptekarzy (zwłaszcza z tzw. aptek sieciowych). Wszystko to może okazać się iluzją, a twardy oręż zbrojny (nowe prawo jest niezwykle represyjne i przewiduje mnóstwo kar) może się obrócić zarówno przeciwko chorym, jak i aptekom indywidualnym. Wielkie sieci - które swój biznes oparły o nie zawsze przejrzyste interesy z hurtowniami, poradzą sobie na trudnym rynku dużo lepiej niż apteki rodzinne. Nawet bez superpromocji i rozmaitych sztuczek marketingowych. Zatrudniają najlepsze kancelarie adwokackie, by móc dać odpór słabiutkiemu departamentowi prawnemu w Ministerstwie Zdrowia, więc grożenia palcem specjalnie się nie boją. To może odbić się na pacjentach, choć to oni właśnie pozostają niezmiennie w centrum uwagi i wyłącznie dla ich dobra MZ reformuje rynek farmaceutyczny. Oby tylko pacjent nie stał się ofiarą tej gry rynkowej zamiast być jej beneficjentem. Orzeczenie Sądu Najwyższego: NFZ musi zrefundować aptece wydanie dodatkowego opakowania leku, jeśli jedno nie wystarczy na dokończenie trzymiesięcznej terapii. Musi być jednak zachowane dawkowanie przewidziane we wskazaniach producenta, co do jego spożycia. SN przesądził jeszcze inne ważne kwestie dotyczące refundacji leków. Otóż lekarz nie jest związany wspomnianą charakterystyką dawkowania. Więc może on zalecić wyższe dawki. Dopiero, gdy one przekroczą trzymiesięczny limit, a aptekarz wyda pacjentowi lek, to nie będzie on aptece zrefundowany. W jednej takiej sprawie NFZ po kontroli w aptece stwierdził, że wydawała ona po dwa opakowania leków onkologicznych, choć zgodnie z charakterystyką produktu jedno wystarczało na 84 dni. Drugie lekarz wydawał niejako na wyrost. W takiej sytuacji refundacja się należy - powiedział zdecydowanie Sąd Najwyższy, nakazując powtórzenie procesu, gdyż SA oddalił pozew apteki. Apteka ta żądała też refundacji za recepty, które miały braki formalne, np. brak podpisu lekarza, kodu. SN uznał, że w tym wypadku apteka nie dostanie refundacji. Sędzia Zbigniew Kwaśniewski przywołał w uzasadnieniu wyrok SN z 14 października 2009 r., który stwierdza, że relacja apteka NFZ to szczególny stosunek zobowiązaniowy, ale ma charakter cywilny. Nie ma zatem dla niego żadnej taryfy ulgowej i apteka musi swoje żądania udokumentować czytelną receptą. Tym bardziej, że chodzi o publiczne pieniądze. Dla aptek i pacjentów najważniejsze jest stwierdzenie SN, że lekarz nie musi kurczowo trzymać się charakterystyki leku - powiedziała po rozprawie mec. Katarzyna Kudlak, pełnomocnik apteki.

Ważną rolę w nowym systemie refundacyjnym odegrają lekarze, to w gabinetach lekarskich zapadają najważniejsze decyzje w sprawie wyboru leków refundowanych. MZ w 54 artykule ustawy umieściło zapis skazujący na 8 lat lekarza, który będzie przepisywać leki w zamian za korzyści materialne. Oto armia inspektorów NFZ, w przebraniu przedstawicieli firm farmaceutycznych, zacznie prowokować kalendarzami i ściennymi zegarami doktorów a potem rzuci się do aptek, by sprawdzić, czy korzyść materialna odniosła skutek? A więc chodzi o to, aby przy wypisywaniu recepty drżała ręka ze strachu i pismo było jeszcze mniej czytelne – skołowany aptekarz nie wyda leku w ciemno, pacjent pozostanie przy ziołach i witaminach, NFZ wyda mniej na refundację. Oszczędność w najczystszej postaci.

Lekarze chcą upublicznić absurdalność (19 typów kodów, kombinacje 0-30-50-100% dla różnych preparatów tego samego leku, różne kombinacje dla tego samego leku i preparatu, lecz innego opakowania, dla przykładu 28 tabl. 100%, 30 tabl. refundacja). Ta sama substancja czynna, różne preparaty z różną refundacją dla różnych chorób itd. Razem ok. 400 stron nowej ustawy refundacyjnej i list, z aktualizacją, co 2 m-ce. Chcą opisać, co będzie podlegało kontroli przez NFZ, jakie kary wymyślono dla lekarzy, wskazać brak dostępnych standardów i procedur, opisać temat niezbędnych zaświadczeń od specjalistów do POZ i odwrotnie przekładający się na pełen paraliż biurokratyczny co sprawi, że będzie to kodeks typu „wskaż lekarza a paragraf zawsze się znajdzie”. Motyw główny: kary, kary, kary.... Musimy się bronić, jesteśmy jak by nie było intelektualną elitą tego narodu i nie uda się nami powodować jak innymi grupami społecznymi, bo takie odnoszę wrażenie na podstawie poczynań naszych władz państwowych i resortowych.