Dyrektywa przeciwko podrabianym lekom

Posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli dyrektywę, która ma zapobiec wprowadzaniu do obrotu podrabianych leków. W krajach UE, w których dozwolone jest funkcjonowanie aptek internetowych będą one musiały ubiegać się o pozwolenie na sprzedaż leków. Na stronie internetowej aptek pojawi się specjalne logo, które ułatwi nabywcom stwierdzenie czy dana strona internetowa oferująca sprzedaż produktów leczniczych jest powiązana z apteką posiadającą stosowne pozwolenie. Logo prowadzić będzie także do portalu utworzonego przez państwa członkowskie, na którym możliwe będzie sprawdzenie autentyczności logo i gdzie zawarte zostaną informacje o ryzyku związanym z zakupem produktów leczniczych przez internet.

Tylko w dwóch ostatnich miesiącach 2010 r. pogranicznicy przechwycili 34 mln nielegalnych opakowań leków na unijnych granicach. Podrabianie leków jest bardzo dochodowe, niesie niskie ryzyko i często pozostaje bezkarne. Grupy przestępcze łatwo pokonują granice. Brak przepisów zachęca ich do podrabiania na coraz większą skalę. A podrabiane leki to „cisi zabójcy”. Dyrektywa wprowadzi zabezpieczające oznakowania, które pojawią się na opakowaniu i ułatwią stwierdzenie autentyczności leku oraz sprawdzenie czy opakowanie nie było wcześniej otwierane. Zabezpieczenia to ma zastosowanie do leków na receptę. W przypadku leków sprzedawanych bez recepty nie będą wymagane chyba, że istnieje duże ryzyko jego podrabiania. Dyrektywa wprowadza zharmonizowane i obowiązujące w całej UE środki bezpieczeństwa, które mają dać pewność, że tylko leki wysokiej jakości będą sprzedawane w ramach legalnej dystrybucji.

Mój komentarz: to ważki problem, zwłaszcza, że ilość legalnych producentów leków generycznych również wzrasta. Chorzy żyjący na poziomie minimum socjalnego często nie wykupują leków w aptece, ponieważ lekarze nie interesują się należycie, np. wskaźnikiem koszt – skuteczność. To jeden z najbardziej frustrujących momentów dla chorego kiedy ma dylemat: leki czy jedzenie. W tych okolicznościach podatność na pokątny zakup leków jest duża. Sam widziałem wielokrotnie handlarzy leków nawet na tzw. rynku i o zgrozo, chętni zawsze się znajdują. Wobec niechlubnego pierwszego miejsca w UE pod względem ilości leków zażywanych przez jednego mieszkańca w danym kraju, trzeba bić na alarm. W jakim stopniu my lekarze przyczyniamy się do zwiększenia tej konsumpcji leków? Niech pozostanie bez odpowiedzi.

Diabetolog Zygmunt Trojanowski