W „Liftach” pojawił się cukier zamiast słodzika.

Przeczytane w Newslettera MojaCukrzyca.org – mój komentarz

Tak, skład produktu i tabelkę wartości odżywczych i limit czasu przydatności do spożycia musimy sprawdzać podczas zakupu produktów spożywczych bez względu na to jaką mamy cukrzycę (typu 1 czy 2). Niemniej u moich podopiecznych z typem 2 DM, którzy najwyraźniej uznali, że największe ograniczenia w diecie jakie sobie sami nałożyli to nie słodzenie. To wszystko na co ich stać i od drzwi radośnie oznajmiają, że już nie słodzą. Wiadomo, że jeszcze daleka droga przed nimi i że właśnie ćwiczą temat zastępczy.

U cukrzyka z typem 2 wyrównanego metabolicznie nie ma większego znaczenia czy używa w codziennym menu 4 płaskie łyżeczki od herbaty sacharozy (powszechnie używanego dwucukru w naszej cukiernicy) czy też ich unika. Nie zaważy to w żaden sposób na osiąganiu celów leczniczych. Moi podopieczni z typem 1 nie używają tzw. „białej śmierci” i słodzą płyny aspartamem. Tu znowu przywiązywanie nadmiernego znaczenia tzw. indeksowi glikemicznemu ma o tyle ograniczone zastosowanie, że w stosunku do tego samego produktu z IG np.>75 jest on zmienny w zależności kiedy, po czym i jak został spożyty. Ba, w stosunku do produktów wartościowych z punktu widzenia dietetyki ale o wysokim IG istnieją sposoby spowolnienia szybkości wchłaniania zawartej w nich glukozy z przewodu pokarmowego do krwi. Natomiast zgadzam się z autorami doniesienia, że między innymi kolorowe napoje słodzone cukrem w szkolnych kantynach stały się jedną z przyczyn epidemii cukrzycy typu 2 u dzieci.

 

 

Narysuj glikemię i kontroluj ją. Zaznaczanie glikemii na wykresie pozwala na ocenę czy moja cukrzyca jest pod kontrolą, czy pomiary wykazują jakąś cykliczność, czy i jaki pojawia się trend. Jeśli na ten wykres naniesiecie jeszcze dane dotyczące rozrzutu (różnicy między najwyższą i najniższą wartością glikemii) to odpowiecie sobie na pytanie: czy dobrze lub źle zarządzacie swoją cukrzycą.

Hmm! Moi drodzy, szkoda Waszego cennego czasu, są przecież gotowe narzędzia (programy komputerowe) do opracowania glikemii zbieranych z glukometrów. Płytkę CD z programem i kabelek do łącza USB lub czytnik w podczerwieni są łatwe do zdobycia. Liczący się na rynku producenci glukometrów już dawno o tym pomyśleli. Warunek: wczytywane z glukometru cukry muszą być wyłącznie Wasze i zbierane według jakiegoś algorytmu ustalonego w zespole leczniczym i w sposób usystematyzowany wgrywane i opracowywane. Wykresy, ideogramy, rozrzuty, mediany, ideogramy przestrzenne, kołowe mogą być ćwiczone do upojenia. Ważne, aby dopisywać do elektronicznego dzienniczka słowa kluczowe komentarza interpretujące zbyt niskie, czy wysokie glikemie. W ten sposób oprócz statystyki (w zrozumieniu: czy osiągam cele lecznicze czy też nie) uczę się także na własnych błędach, bo odpowiadam sobie na pytanie, dlaczego. Ważne dla koncyliacyjnej oceny są protokoły zbiorcze tygodniowe, miesięczne, roczne. Wszakże warunek jest jeden – rozszerzenie sieci dostępu do PC i Internetu oraz posiadanie takiego terminala u każdego lekarza w gabinecie na biurku. Używanie tak pretensjonalnego słowa żywcem z marketingu „zarządzanie swoją cukrzycą” w ogóle nie odpowiada moim wyobrażeniom o samoleczenia. Bowiem zarządzać można tylko tym, na co ma się wpływ. My możemy co najwyżej stępić postęp i agresywność choroby, poczuć się warunkowo zdrowymi po osiągnięciu celów leczniczych tych bliższych i dalszych.

Dietetyczna układanka FIT. By wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki idealnie do siebie pasowały należy spełnić fundamentalne założenie metody FIT. To jest proste jak siekiera. Jeżeli ktoś używa takiego określenia, że coś jest skomplikowane to mnie zniechęca. Tymczasem cała tajemnica sukcesu prowadzenia cukrzycy z glikemią prawie zbliżoną do cukrów człowieka zdrowego polega na umiejętności dostosowywania dawek leków hipoglikemizujących w tym insuliny ( np. w ramach tej funkcjonalnej insulinoterapii) do aktualnej glikemii, wielkości posiłku (ww [wymienniki węglowodanowe], wb-t [wymienniki białkowo-tłuszczowe]) i czekającego nas obciążenia mięśniowego ex post. Po pewnym czasie moi podopieczni nie muszą używać specjalistycznych wag dla oceny posiłku ani ściągi. Wystarczy szacunek optyczny i algorytm z poprawkami jaki mamy w głowie. Warunek jest jeden prawie wszystko musi być powtarzalne i przewidywalne o czasie w ramach tzw. rytmów dobowych (circa diem). Nie zapominajcie, że organizm nasz ma w sobie tzw. „pamięć metaboliczną”. Zatem nasze życie nie może być ciągiem przypadkowych zdarzeń i jedną wielką improwizacją. Wiem, że tak byłoby fajnie żyć, to są jednak ograniczenia wynikające z choroby, nasze życie musi być uporządkowane i podporządkowane przynajmniej w ogólnym zarysie fizjologii organizmu. Oczywiście cała ta funkcjonalna intensywna insulinoterapia bierze w łeb w okolicznościach nieprzewidywalnych zdarzeń losowych: infekcja, stan zapalny, zakażenie, uraz itd. Tutaj musimy gwałtownie zmienić strategię na „step by step”, dostęp do wody, minerałów, czystej glukozy i przytomnego lekarza, który namierzy i wyleczy przyczynę destabilizacji. Później jak zwykle ciągniemy dalej sami poprzez codzienne dostosowywanie z leczeniem do wyników samokontroli, co chętnie nazywam „perpetuum akomodacyjnym” aby kiedyś po latach…to już znacie, w jaki sposób jakość samoleczenia przekłada się na jakość dorosłego i starczego życia bez tych wszystkich komplikacji.

Wraz z rozwojem otyłości maleje również ilość pewnego hormonu wytwarzanego przez tkankę tłuszczową – adiponektyny. Tkanka tłuszczowa, jako narząd endokrynny ma dużą rolę w „nakręceniu” insulinooporności. Zaburzenia wydzielania substancji humoralnych nie przekłada się na inne ssaki. Weźmy słynny eksperyment z leptyną. Miał być tą cudowną bronią na otyłość. Pocisk leptynowy – miał pokonać najbardziej zaawansowaną otyłość. To co dobre dla szczurów nie przełożyło się na człowieka. Przemawia to za wysokim stopniem skomplikowania bilansu energetycznego człowieka i warunków odkładania lub spalania własnych depozytów tłuszczowych. Niestety, na tym polu medycyna musi przyznać się do porażki, oczywiście medycyna naprawcza, bo ta profilaktyczna nadal jest skuteczna i zależy od naszej wiedzy i determinacji.

Glikemia wciąż mało poznana. Średnia naszych glikemii obliczona za pomocą glukometru wskaże niższą wartość hemoglobiny glikowanej niż ta odnotowana w badaniu laboratoryjnym. Tak jest prawie zawsze, nasze gleukometry często ścinają ( bo nie mierzymy zbyt często) glikemie poposiłkowe lub nocne. Średnia glikemii zatem jest zaniżona i przez ekstrapolację odczytamy zawsze niższą HbA1c niż w rzeczywistości. Dlatego regularny pomiar stopnia glikacji co 4 miesiące jest jednym z warunków osiągania celów leczniczych. Zastępczo, możemy ćwiczyć przynajmniej 1 x w miesiącu pół- lub cały profil glikemii okołodobowej. Wówczas widać jak na dłoni czy mamy „Himalaje, Tatry czy Góry Świętokrzyskie” Ważne jest wytrenowanie algorytmów ścinania cukrów poposiłkowych w danych okolicznościach. Sposobów jest kilka, co więcej mogą być hybrydowe. Ale to temat na odrębne doniesienie.

Mam Pasję. Cukier mi nie podskoczy. Moją pasją jest 3run – sport mało popularny w Polsce. Te i inne nieraz zdumiewające sporty, wymagające nadzwyczajnego talentu, i innych wytrzymałości to jeszcze jeden dowód na to, że nad cukrzycą typu 1 można zapanować w takim stopniu, że osiągamy sukcesy z najwyższej półki wyczynu. Co to oznacza? Musimy twardo znać nasze energetyczne uwarunkowania i bilans kaloryczny oraz udział w tym „pasa transmisyjnego” dla paliwa naszego organizmu nawet w warunkach ekstremum wysiłkowego. Obrót metaboliczny w tych okolicznościach przyśpiesza gwałtownie, potrzebujemy wielokrotność glukozy niż zazwyczaj, per saldo ilość potrzebnej insuliny też wzrasta, może nie tak logarytmicznie ale jest to prosta wznosząca pod dużym kątem zbliżonym do 60°. Zatem w tych nadzwyczajnych obciążeniach aby utrzymać homeostazę energetyczną na tym samym poziomie (szczególnie w sportach wytrzymałościowych, długodystansowych) ładunek glukozy mimo intensywnej pracy mięśniowej wymaga stałego dostępu do insuliny, gwarantujący pełne wysycenie receptorowe w tkankach insulinozależnych, o wodzie i minerałach nie wspominając. Po określonym czasie treningu organizm sam podpowiada algorytm podawania pożywienia i insuliny. Wówczas jesteśmy dumni z siebie, że potrafimy, że możemy, że umiemy opanować chorobę metaboliczną perfekcyjnie. Natomiast zdecydowanie odradzałbym sporty zbyt urazogenne lub wymagające wysiłków izostatycznych anaerobowych. To zakwasza organizm i pogarsza nasze szanse w stosunku do zdrowych, o szkodach zdrowotnych nie wspominając.

Winogrona mogą zapobiegać cukrzycy i chorobom serca. Bezsenna noc może zwiększyć ryzyko cukrzycy. Otręby obniżają ryzyko zgonu kobiet z cukrzycą. Polskie szkoły są pełne chorych na cukrzycę. Biały ryż może sprzyjać cukrzycy. Słodycze mogą zwiększać ryzyko raka trzustki. Terapia genowa wyleczyła myszy z cukrzycy. Te i inne krzykliwe tytuły już na wstępie zapowiadają, że nie warto nawet ich przeglądać bo to szum informatyczny, który niczemu nie służy albo powtarzają jak mantrę dawno sformułowane truizmy, albo wyważają otwarte drzwi już dawno otwarte, albo co najgorzej mijają się z prawdą. A to już proszę państwa redaktorów nazywa się manipulacją.

Zygmunt Trojanowski diabetolog