Przyznajmy się do zaniedbań w leczeniu cukrzycy!

Pacjenci z cukrzycą doświadczają rozregulowania sytości i nie jest to związane wyłącznie z zaburzenia odżywiania przed zachorowaniem: presją społeczną, lękiem, depresją, behawioralnym (wyuczonym sposobem) zaspokajania głodu. Niestety, bycie chorym na cukrzycę pogłębia te zaburzenia. Mianowicie, nieadekwatne wyliczenie zapotrzebowania chorego na insulinę czy doustne leki przeciw cukrzycowe (zbyt duże dawki) wywołują głód. Na skutek tego ilość jedzenia i częstość spożycia wzrastają. Z czasem wobec przyrostu tkanki tłuszczowej zwiększa się poziom glukozy we krwi w okresach między posiłkami. Taki chory wymaga zaaplikowania po raz kolejny mocniejszych leków i wzrastającej dawki insuliny co z kolei znowu prowadzi do „przeleczenia”: niedocukrzeń i nasilenia uczucia głodu. Wielokrotne powtórzenie takiego cyklu wiąże się ze wzrostem ciężaru ciała i zapotrzebowania na insulinę oraz oporności na jej działanie. Błędne koło a właściwie spirala jatrogennych (od lekarskich) zaburzeń, powoduje dalszy postęp choroby i niweczy możliwości osiągnięcia celów leczniczych przez chorego. Ja nazywam to zjawisko: „gorliwością neofity diabetologicznego”: chęć uzyskania poprawy zbyt szybko, skupienie się na kosmetyce cukrów poprzez manipulację lekami z zaniechaniem lub lekceważeniem metod poza farmakologicznych, które są zdecydowanie ważniejsze od farmakoterapii. Nauczenie metod samokontroli i samoleczenia daje mniej spektakularne wyniki ale przynosi trwałą poprawę i uniezależnia chorego od „zdalnego kierowania” przez zespół leczniczy.

Dr Zygmunt Trojanowski